Translate

wtorek, 24 czerwca 2014

Księga 4 Rozdział 1: Wybaczenie

Minęły już dwa miesiące od zakończenia wojny. Nastał kolejny nowy dzień. Promienie słońca wpadły przez okno pokoju w którym mieszkał Aang. Gdy tylko poczuł na swojej twarzy słońce obudził się. Przetarł parę razy oczy. Wciąż nie mógł uwierzyć że wrócił do domu. Do domu, w którym wychowywał się przez całe swoje życie dopóki nie dowiedział się kim naprawdę jest. Dalej nie mógł uwierzyć że wrócił i zamieszkał w Południowej Świątynii Powietrza wraz ze swoimi przyjaciółmi. Oczywiście nie licząc Zuko, który miał swoje własne obowiązki jako nowy Władca Ognia.
Aang musiał szybko wstać. Z samego rana mieli lecieć do rodziców Toph. Wreszcie postanowiła udać się do nich z przeprosinami za swój uczynek. Toph miała głęboką nadzieję że ją zrozumieją. Byli w końcu jej rodzicami. Strasznie bała się tego dnia, w którym stanie w swoim rodzinnym domu. Przygotowywała się na to spotkanie przez te dwa miesiące. Wreszcie nadszedł ten dzień.
W tym czasie w Świątynii Powietrza pojawił się też Iroh. Zuko nie mógł uczyć Aanga magii ognia, więc jego stryj z wielką chęcią podjął się tego zadania. Dziadek Katary, Paku, również postanowił dalej trenować Katarę i Aanga. W Południowej Świątynii Powietrza panowały idealne warunki do nauki wszystkich żywiołów, prócz oczywiście magii powietrza.
Toph postanowiła powiedzieć swoim rodzicom proto w twarz że dalej będzie uczyła Aanga magii ziemi. Jednak musieli ją zrozumieć z czym był nielada problem.
***
Gdy Aang zszedł do jadalni wszyscy już byli. Długo rozmawiali z sobą przy śniadaniu. Każdy nie mógł uwierzyć że to koniec wojny. Nie chcieli się rozstawać. Wszyscy pozostali w Świątynii Powietrza i zamieszkali tam. Jednak nie wykluczało to faktu że nie będą odwiedzali swoich bliskich ze wszystkich krańców świata. Gdy tylko skończyli zaczęli przygotowywać się do podróży.
- Pospieszcie się- poganiał wszystkich Aang, który zniecierpliwiony siedział przez dwie godziny na Appie.
Kiedy wreszcie wszyscy wsiedli na bizona, Sokka zaczął grzebać przy mapach. Katarę troche to irytowało aż wreszcie powiedziała:
- Sokka, czy ty wogóle masz jakiekolwiek pojęcie na temat tych map? Przestań wprowadzać w błąd Aanga, bo inaczej nigdy nie dolecimy do domu Toph.- powiedziała zirytowana Katara.
- Sokka, czy ty masz wogóle jakiekolwiek pojęcie na temat tych map?- przedrzeźniał Sokka- Jasne że mam, ale jak ty mnie rozpraszasz ciągłymi uwagami to jak mam się połapać? Czepiasz się byle czego. Jak jesteś taka mądra to sama chwyć te mapy i zacznij informować Aanga gdzie mamy lecieć!- wykrzyczał Sokka na siostrę.
Katara wzięła sama te mapy i umiejętnie kierowała Aanga gdzie ma lecieć. Wreszcie dolecieli. Wszyscy zsiedli z bizona.
- To wiecie może jak my się tam dostaniemy skoro rodzice Toph ogłosili że nie jesteśmy mile widziani w ich domu?- spytał Aang.
- Normalnie. Wejdziemy do środka przez drzwi. Służba na pewno mnie rozpozna i natychmiast nas wpuszczą a jak nie to ja to załatwię- powiedziała Toph.
Wszyscy wzruszyli ramionami. Nie mieli najmniejszego zamiaru włamywać się do domu państwa Bei Fong. Obawiali się jednak że ich aresztują. Aang i Katara postanowili iść z Toph i wesprzeć ją chociaż swoją obecnością.
Mur był ogromny a sam dom wielki. Nie trzeba było znać tej rodziny by wiedzieć że są zamożni. Przy wejściu stała straż.
- Czego chcecie?- spytał jeden ze strażników.
- Jestem Toph Bei Fong. Wpuśćcie mnie natychmiast. Ja do moich rodziców.- powiedziała Toph.
Strażnicy nie poznali jej. Miało swój zwykły strój. Nie miała na sobie sukni ani makijażu. Wpuścili ich natychmiast. Służący i służące również jej nie poznali. Na pierwzy rzut oka była zupełnie inną osobą niż ją znali. Jeden ze służących kazał zaczekać im przed drzwiami do sali w której państwo Bei Fong spędzali większość czasu.
- Jaśnie panie, ma pan gości- rzekł służący wchodząc do sali.
- A czego oni chcą? Jeśli chcieliby dostać pracę moich służących to powiedz im że nie potrzebujemy już ani jednego nowego służącego.- odpowiedział ojciec Toph.
- Ale panie, przyszła twoja córka z Avatarem i dziewczyną z plemienia wody.- powiedział służący- Wezwać ich?
- Toph... Tak, tak oczywiście. Wpuśćcie ich natychmiast.- powiedział zastanawiając się kiedy ostatni raz widział swoją córkę.
- A Avatara?- spytał służący
- Też, wszystkich wpuść- odrzekł Lao Bei Fong. Przypomniał sobie jak to Avatar porwał jego córkę. Jednak teraz chciał dać mu szansę na wytłumaczenie.
W pewnym momencie drzwi otworzyły się a państwo Bei Fong usłyszeli wesoły głos Toph. Lao był zamyślony. Dopiero okrzyk córki wyrwał go z zamyślenia.
- Mamo! Tato!- krzyknęła Toph podbiegając do rodziców. Aang z Katarą stał z tyłu tuż przy wyjściu.
- Toph!- krzyknęli na raz państwo Bei Fong. Natychmiast wstali i podbiegli do córki.
Uściskali ją po czym Toph zaczęła:
- Mamo, tato... ja chciałam wam powiedzieć, że przepraszam was za moje zachowanie. Przepraszam że uciekłam, jednak... chciałam uwolnić się od mojego dotychczasowego życia. Nie chciałam zadać wam ból. Musiałam uczyć Aanga magii ziemi. Gdyby nie ja nikt nie mógłby go uczyć. Nie jestem i nigdy nie byłam taką za jaką wyście mnie brali. Nie byłam dzieckiem. Trzymaliście mnie jak w więzieniu, bez przyjaciół, znajomych... Potem natrafiła się szansa. Poznałam Aanga, Katarę i Sokkę. Wreszcie znalazłam przyjaciół... Dlaczego mimo to wysłaliście ludzi by mnie złapali?
- Toph, baliśmy się o ciebie. Jesteś naszą jedyną córką. Nie wybaczylibyśmy sobie gdyby coś ci się stało. Nawet gdy pokazałaś co potrafisz ja wciąż widzę cię jako moją córkę. Nie wiedzieliśmy nawet co się z tobą dzieje. Dopiero ten list... Ach, Toph nie wiedzieliśmy wtedy co zrobić... Czy mieliśmy ci pozwolić odejść czy nie. Baliśmy się że nigdy cię nie zobaczymy a wtedy byśmy się załamali...- powiedział Lao spokojnym tonem.
- Tato, mamo jestem samodzielna a zaniedługo będę miała 13 lat. Znalazłam przyjaciół a jako mag ziemi jestem szczęśliwa. Ziemia jest moim żywiołem, jest częścią mnie. A przyjaciele których znalazłam są najwspanialsi na świecie. Proszę jednak wybaczcie mi to co zrobiłam. - powiedziała Toph mając łzy w oczach.
- Wybaczyliśmy ci już dawno temu. Najpierw płonął w nas gniew- powiedziała Poppa- lecz gdy otrzymaliśmy twój list wiedzieliśmy że jesteś w dobrych rękach. Dlatego przestaliśmy się aż tak martwić choć dalej baliśmy się o twoje zdrowie.
- Ale na szczęście w naszej drużynie jest Katara. To ona zastąpiła mi was. Sama nie rozumiałam was. Teraz jestem starsz i bardziej rozumiem waszą troskę. Ale teraz proszę was o zgode bym mogła dalej trenować Aanga magii ziemi. Mieszkamy w Południowej Świątynii Powietrza. Mam własny pokój. Proszę...- zakończyła Toph.
Rodzice Toph naradzili się po czym Lao powiedział:
- Zgadzamy się. Ale masz pisać do nas listy. Przyjeżdżaj kiedy chcesz. To twój dom Toph. Jeśli jesteś szczęśliwa my również. A ty Avatarze zajmij się naszą córką jak najlepiej. Liczymy na ciebie a od teraz ty twoi przyjaciele jesteście mile widziani w naszym domu.
- Ależ tak, tak... oczywiście. Jednak to ona bardziej da mi wycisk bo póki co jest moją nauczycielką. Zapewniam was że będzie jej dobrze z nami.- odpowiedział Aang lekko zakłopotany i ucieszony całą sytuacją.
- A może zostalibyście z nami na kilka dni?- zaproponowała Poppa.
- Nie możemy, musimy lecieć. Poza tym nie chcemy sprawiać kłopotu. Nie jeteśmy tu sami, jest jeszcze mój brat i jego dziewczyna.- odpowiedziała Katara.
Cała trójka zebrała się jak najszybciej. Gdy wyszli wszystkim ulżyło. Toph była cała w skowronkach. Postanowili zrobić sobie żart.
Gdy tylko wrócili cała trójka miała udawane markotne miny.
- I co?- spytał Sokka
- No nic no...- odpowiedziała smutno Toph- Przepraszałam ich i przepraszała. Tłumaczyłam się jak mogłam i rozumiesz... udało się!!!- wybuchła nagle radością Toph.
- No wiesz co Toph, ja tu już myślałem że się rozstajemy a ty mi takie numery wykręcasz? Co się śmiejesz Kataro? To wcale nie jest śmieszne!! Aang, nie no proszę was ludzie... Jak tak to się śmiejecie a jak ja żartuje to już nie.- powiedział zdenerwowany Sokka.
- Ach, daj sobie spokój, Sokka. Lepiej się ciesz że Toph zostaje z nami!- krzyknęła pełna radości Suki.
- Jak wrócimy do domu to ucztujemy!- powiedział Aang.- A potem żywiołowe sztuczki! Oczywiście dla większej zabawy. Nie martw się Sokka, nie oberwiesz. Ta zabawa będzie cieszyła oko a jak chcesz to ty i Suki będziecie naszym jury. Co wy na to?
- No nareszcie coś dla mnie! Ale ostrzegam będę wymagający więc lepiej się postarajcie.- odpowiedział Sokka.
Wszyscy wybuchli śmiechem po czym wsiedli na Appę.
- Hop! Hop!- zawołał Aang. Bizon wzniósł się tak wysoko że wszyscy mogli dotknąć chmury.
Katara i Aang mieli w tym największą frajdę. Chmury w końcu były z wody.
Gdy dolecieli wszyscy zaczęli ucztować. Panowała tak wesoła atmosfera jak po zakończeniu wojny. Wszyscy się śmiali. Do zabawy dołączyli się jeszcze Iroh i Paku, którzy nawiązali wspólny język.
Gdy skończono ucztę zaczęto zawody na magię żywiołów. Iroh i Paku jako że byli magami też przyłączyli się do zawodów. Ustalono kolejność:
1. Toph, 2. Aang, 3. Katara, 4. Iroh, 5. Paku.
Wybrano strasznie dużą łąkę przy której znajdowało się źródło wody. Idealne miejsce dla Toph. Stworzyła coś przypominającego kolejkę górską tylko że z ziemi po czym zaczęła na tym jeździć. Dostała po 7 punktów od Sokki i Suki.
Dalej był Aang. Wziął swoją lotnię i poszybował w górę aż do chmur. Kazał przedtem patrzeć na niebo. Za pomocą magii powietrza ułożył z chmur napis: Wszystko dla przyjaciół. Sędziowie przyznali mu za to 9 i 8 punktów.
Katara zaczerpnęła wody z pobliskiej rzeczki. Zamroziła wodę po czym uformowała z niej lodowe serce które potem podzieliła na 4 części trzymając cały czas w powietrzu. Woda odzyskała swój stan ciekły a potem z powrotem tyle że na ziemi powstała spora bryła lodu w której Katara za pomocą magii wody powstał lodowy Aang. Sędziowie dali jej po 10 punktów.
Iroh za pomocą magii ognia stworzył ognite drzewo a potem utworzył z tego drzewa smoka którego umiał kierować we wszystkie strony. Na sam koniec smok wyzionął ogień i rozpłynął się w powietrzu. Dostał po 10 punktów.
Paku zaczerpując wodę ze strumienia zrobił gigantyczną falę po której każdy mógłby serwować. Unosząc wodę do góry jedną ręką, drugą ręką stworzył kilkadziesiąt sopli z których utworzyło się coś na kształt symboli wszystkich żywiołów. To był koniec pokazu. Sędziowie dali mu po 7 punktów. Ogłoszono werdykt:
Miejsce I: Katara i Iroh
Miejsce II: Aang
Miejsce III: Toph i Paku
Tak skończył się dzień. Wszyscy byli tak zmęczeni że natychmiast zasnęli.

2 komentarze:

  1. Moim zdaniem rodzice Topf nie zgodzili by się

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze historia opowiedziana ale jak byś zrobił anime to by było supcio ponieważ lepiej się zrozumie niż jak przeczytasz to gorzej rozumiesz a jak oglondniesz to lepiej zrozumiesz

    OdpowiedzUsuń