Przyjaciele dotarli do placu w samym środku Stolicy Narodu Ognia. Było tam mnóstwo ludzi ale głównie żołnierzy. Jakieś 5 tysięcy. Nagle żołnierze ognia rozpoczęli swój bunt. Zaczęli podpalać domy. Co gorsza wszyscy byli magami ognia. Ludzie zaczeli krzyczeć. Niektórzy ginęli w płonących domach. Nie wszycy się uratowali.
Nagle jeden z żołnierzy krzyknął:
- To Avatar! To przez niego straciliśmy to co mieliśmy od Ozaia!
Kilkanaście ognistych kul poleciało w stronę Avatara. Był w takim szoku że nie zdążył zareagować. Tuż przed nim wyrosła kamienna.
- Aang, co z tobą?- spytała Toph- Oni nas atakują!
- Ich jest jakieś 5-6 tysięcy!- krzyknęła Katara powalając wodnym biczem jednego z atakujących żołnierzy.
Aang otrząsnął się z szoku. Musiał szybko zacząć walczyć i gasić pożary.
Kolejne kilkanaście kul ognia poleciało w jego stronę. Toph i Katara powalały żołnierzy. Aang osłonił się ogniem po czym zaczął atakować magią ziemi. Używał od czasu do czasu magii ognia by móc się osłonić. Dojrzał fontannę. Z wody zrobił falę która powaliła część magów ognia. Jednak to zwróciło uwagę następnych. Kule ognia poleciały. Zdmuchnął je za pomocą magii powietrza. Nim się obejrzał kilkadziesiąt kul ognia poleciało w jego stronę. Utworzył ścianę by się osłonić. Żołnierzy przybywało. Większość z nich skupiła się na Avatarze. Katara i Toph podbiegły do Aanga. Żołnierze ognia otoczyli ich. Kolejne kule poleciały w ich stronę. Aang spróbował utworzyć ścianę wokół nich. Nie udało mu się. Ziemia pod nogami zatrzęsła się. Lekko podniosła się po czym opadła. Powstał pył. Toph szybko osłoniła ich magią ziemi. Odzdzieliła ich od żołnierzy. Aang dyszał ciężko.
- Aang, przestań używać wszystkich magii. Używaj magii powietrza- powiedziała Katara- To twój żywioł…
- Ekhm, a może przestaniecie gadać. Ciosy magów są coraz silniejsze a ja nie dam rady utrzymywać zbyt długo tej ściany- powiedziała Toph przerywając Katarze.
Ściana szybko osunęła się. Poleciało kilkaset kul w ich stronę. Aang szybko zareagował magią powietrza. Zaczął zadawać najsilniejsze ciosy jakie znał. Katara i Toph równie dobrze atakowały.
Katara stawała się coraz lepszym magiem wody. A o Toph nie trzeba było wiele mówić.
Nagle Aang stracił kompletną kontrolę nad swoim żywiołem. Jeden z żołnierzy zawołał drwiącym głosem:
- Proszę, proszę, proszę… Najpotężniejszy człowiek stracił kontrolę nad swoim głównym żywiołem. Jesteś słaby Avatarze. Co z tego że masz moc czterech żywiołów jak nad nimi nie władasz?
- Nie słuchaj go Aang.- powiedziała Katara- Jesteś silny a oni ci zazdroszczą tego co masz. Nie słuchaj go!
- Katara ma rację. W magii dorównałeś największym mistrzom.- powiedziała Toph.
Nagle kilka sporych kul ognia poleciały w kierunku Toph i Katary. Dziewczyny został poparzone. Nie zdążyły zareagować.
W Aangu kipiała złość.
- Katara! Toph!- krzyknął- Nic wam nie jest?
Nie otrzymał odpowiedzi. Dziewczyny zemdlały z bólu.
Aang myślał że je zabili. Z jego oczu pociekły łzy, które szybko zamieniły się w gniew. Tatuaże Aanga zaczęł świecić. Żołnierze troche wystraszyli się. Nie uciekli. Aang osiągnął pełnię swojej mocy. Mieszkańcy byli przerażeni. Sami nie wiedzieli czym: buntem, czy Aangiem w Stanie Avatara.
Aang pocwycił wody z fontanny. Stworzył dosłowną falę tsunami. Nie zalała miasta tylko żołnierzy. Nikogo nie dosięgnęła. Mimo fali która powaliła żołnierzy oni zaczęli tworzyć strasznie duże kule ognia. Całe 5 tysięcy żołnierzy.
Ludzie uciekali. Domy przestały się palić na wskutek fali Avatara. Energia biła z tatuaży Avatara. Nagle między żołnierzami wyrosły ściany. Aang był w powietrzu. W tym samym momencie tysiące kul ognia poleciało w stronę Avatara. Magia powietrza zniszczyła je. Ściany wokół żołnierzy zacisnęły się. Sprawiło to że nie mogli się ruszyć. Aang wyszedł ze Stanu Avatara.
Żołnierze od Zuko przybyli na miejsce. Aang poprosił kilku z nich by pomogli mu zanieść przyjaciółki do szpitala.
Dziewczyny leżały nieprzytomne. Były mocno poparzone.
Pielęgniarki natychmiast zajęły się nimi. W szczególności że dziewczyny były przyjaciółkami Władcy Ognia i Avatara.
- I co z nimi?- spytał Aang gdy jedna z lekarek otrzymała wyniki badań.
- Zostawimy je na kilka dni w szpitalu. Są mocno poparzone. Środki przeciwbólowe powinny złagodzić ich ból. Żeby poparzenia zniknęły będą smarowane maścią na oparzenia.- odpowiedziała pani doktor po czym odeszła.
Aang wszedł na oddział. Było tam mnóstwo dzieci jak i ludzi starszych. Wszyscy pacjenci w szpitalu patrzyli sią na niego. Aanga nie obchodziło to wogóle. Martwił się o przyjaciółki. Jedyną dobrą wieścią jaką otrzymał było to że dziewczyny żyją i nie są zagrożone śmiercią. Czuł się winny temu wszystkiemu.
Katara otworzyła oczy.
- Ała! Co się stało? Gdzie jestem? Co z buntem?-pytała Aanga.
- Ty i Toph zostałyście poparzone. Jesteście w szpitalu. Zostaniecie tu na kilka dni. Zakończyłem bunt. Buntownicy zostali aresztowani- powiedział Aang. Miał ochotę przytulić Katarę. Jednak była poparzona. Nie chciał sprawić jej bólu.
- A co z Toph?- spytała Katara.
- Jeszcze się nie wybudziła. Jak się czujesz?- spytał czule Aang.
- Dobrze… Prócz tego że wszystko mnie piecze…- powiedziała Katara.- Ale nie mam poparzonych rąk. Mógłbyś nalać do miski troche wody. Jak Toph wybudzi się też uzdrowie troche jej poparzenia.
Aang natychmiast wziął miskę w której stała woda. Katara wstała. Miała poparzone nogi i brzuch. Użyła mocy uzdrawiania. Poparzenia zniknęły. Wszyscy pacjenci patrzyli na to z podziwem. Nagle obudziła się Toph.
- Toph!- krzyknął Aang i Katara jednocześnie.- Jak się czujesz?
- A jak mam się czuć?! Ała… Syyy… Matko, mam poparzone nogi! No to pięknie…- powiedziała załamana dziewczyna.
- Nie martw się. Zaraz cię uzdrowię- powiedziała troskliwie Katara.
Dziewczyna zaraz wzięła się za uzdrawianie oparzeń Toph. W tym momencie weszła pielęgniarka. Zamarła gdy zobaczyła jak Katara za pomocą magii wody leczy oparzenia Toph. Pielęgniarka natychmiast poszła do lekarki.
Gdy przyszła pani doktor zbadała obie dziewczyny.
- Jest w porządku jednak obawiam się że musicie zostać tu na dwa dni.- po tych słowach kobieta wyszła.
- Ooo, nie!- krzyknęła Toph. Dziewczyna padła na swoje łóżko.
- Aang zostaniesz z nami?- spytała Katara- Przecież jest jutro bal…
- Zostanę- przerwał Aang Katarze- Jesteście ważniejsze. Wytłumaczę Zuko co się stało. Na pewno zrozumie.
- Aang, ale głównie to ty miałeś być na balu…- powiedziała Katara z odrobiną żalu w głosie.
- Wiem ale zostanę. Jesteście moimi przyjaciółkami.- powiedział Aang.
- Kataro, daj może już spokój… Został jeszcze Sokka i Iroh- powiedziała Toph.
***
Zuko siedział w swoim gabinecie. Usłyszał jednego ze swoich posłów.
- Panie, panie! Trwa bunt w centrum miasta. Mam wysłać żołnierzy?
- Co?! Bunt?! Tak, wyślij żołnierzy. Niech aresztują wszystkich buntowników.- powiedział Zuko. Myślał o swoich przyjaciołach. Przecież oni tam byli…
- Ludzie mówią że tam jest Avatar.- powiedział posłaniec.
- Domyślam się. Idź i wyślij jak najwięcej żołnierzy.- powiedział Zuko.
Posłaniec zniknął za drzwiami. Natychmiast odstawił papiery na bok. Podszedł do okna swojego gabinetu.
Panorama miasta rozciągała się w każdą możliwą stronę. Zobaczył jak dym płonących domów unosi się. Obawiał się najgorszego. Zobaczył tłum żołnierzy. ” To zapewne buntownicy. Przecież tam jest jakieś kilka tysięcy buntowników.” pomyślał Zuko. Nagle zobaczył błysk. Zobaczył chłopca który uniósł się w powietrze. Zuko zobaczył jak wielka fala powala wszystkich żołnierzy-buntowników. Wśród nich zobaczył dwie znajome dziewczyny.
- Przecież to Katara i Toph!- krzyknął na głos Władca.
Nie wiedział co się stało że dziewczyny leżały na ziemi niczym dwa trupy.
Mimo to Zuko wciąż patrzył przez okno. Wszyscy żołnierze powstali. Szykowali się do potężnego ciosu. Między żołnierzami wyrosły ściany. W tym momencie kilka tysięcy kul ognia poleciało w stronę Avatara. Kule ognia zostały rozwiane przez potężny podmuch wiatru. Ściany uwięziły buntowników w taki sposób że nie mogli się ruszyć.
Zuko zobaczył kilka tysięcy żółnierzy. Aang opuścił Stan Avatara. Władca Ognia zobaczył jak Avatar prosi kilku żołnierzy o coś.
Po pięciu minutach do gabinetu ktoś zapukał.
Był to posłaniec. Miał wieści dla Zuko.
- Panie, Avatar i twoje przyjaciółki poszli do szpitala. Dziewczyny zostały poparzone…
Nie dokończył gdyż Zuko przerwał:
- Co?! Ruszam do szpitala. Muszę je odwiedzić.
- Czy ma iść z tobą kilku żołnierzy?- spytał posłaniec królewski.
- Tak. Ale tylko nie cała armia. Niech idzie ze mną dwóch lub trzech.- rozkazał Zuko.
Chłopak nie chciał by towarzyszyło mu wojsko żołnierzy. Nie było takiej potrzeby.
Dwaj żołnierze towarzyszyli Władcy Ognia. Zuko musiał mieć na sobie swój strój. No i koronę na głowie. Był Władcą Ognia. Nie ważne gdzie się udawał miał nosić szaty Władcy Ognia.
Dziwnie się czuł gdy mieszkańcy Stolicy Narodu Ognia kłaniali mu się. Nie było osoby która nawet ze sporej odległości go nie zobaczyła i nie ukłoniła się.
Gdy dotarł do szpitala i tam wszyscy się kłaniali. Chyba że ktoś chodził o kulach. Jedynie co osoba taka skinęła głową na znak szacunku dla Władcy Ognia. Wszyscy pacjenci domyślali się dlaczego Władca przybył do szpitala. Pracownicy szpitala także kłaniali się Zuko.
Przeszywało go dziwne uczucie gdy tak szedł ulicą i korytarzem szpitala podczas gdy wszyscy mu się kłaniali. Czuł się tym lekko zmieszany.
Wszedł na oddział na którym leżeli pacjenci o stanie stabilnym. Znalazł pokój w którym leżały jego przyjaciółki. Zobaczył Aanga jak z nimi rozmawia. Cieszył się że nic im się nie stało. Radość zalała jego serce.
- Zuko!- krzyknęła Katara.
Aang obrucił się. Zobaczył Władcę Ognia Zuko.
- Witaj przyjacielu!- krzyknął uradowany Aang.
Zuko wydał rozkaz żołnierzom by ich zostawili.
- Jak się czujecie?- spytał Zuko
- Dosyć dobrze. Mamy zostać tu na dwa dni- powiedziała Katara.
- Szkoda, nie będzie was na balu…- rzekł ze smutkiem Zuko.
W głębi serca liczył że spędzą troche czasu razem.
- Mnie też nie będzie- powiedział Aang.- Chcę z nimi zostać.
- Domyślam się…- powiedział Zuko.
Zuko posmutniał trochę. Natychmiast zauważyła to Katara.
- Co się stało?
- Liczyłem że będziecie. Podobno macie lecieć pojutrze…- odpowiedział rozczarowany Zuko.
- Nie. Zostaniemy u ciebie na troche dłużej.- powiedział Aang.- Przy okazji twój stryj będzie nas uczył magii ognia.
- Tak. Ale ostrzegam cię. Jakby uczył mnie błyskawicy to nie stój przypadkiem za mną. Ogień nieraz wybuchał mi w twarz.- powiedział Zuko.
- Eee tam, nie będzie aż tak źle. Twój stryj umie dobrze uczyć.- powiedział Aang.
Przyjaciele długo z sobą rozmawiali. Nadszedł czas kiedy Zuko musiał wrócić do pałacu. Aang postanowił zostać na noc w szpitalu. Po północy usnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz