Świat ten był od zawsze poukładanym światem. Dla żywych był to świat tajemnic. Jednak były tam duchy złe jak i dobre. Wszystkie żyły obok siebie. Najpotężniejsze były duchy Avatarów. Z dnia na dzień duchy zmarłych magów jak i zwykłych ludzi przybywały tam. Był to świat nieskończony. Nie miał określonego terenu. Jeśli już ktoś próbował znaleźć granicę między światem ludzi a Światem Duchów nie wracał z tej wyprawy prędko. Duchy które podjęły się tego wiedziały że czyha na nie wiele niebezpieczeństw. Przez to żaden z nich nigdy tego nie próbował.
Gdzieś w jaskini istniał duch, który podporządkowywał sobie inne duchy. Był to jeden z najpotężniejszych duchów. Nie należał do grona zmarłych Avatarów. Gdzie tylko szedł budził grozę. Siał zamęt między duchami. Nazywany był Wielkim, Potężnym, ale mimo to nie miał konkretnego imienia.
Wyglądał jak upiór. Cały czarny miał swoją siedzibę właśnie w tej jaskini. Podporządkowywał sobie wszelkie duchy.
Pewnego dnia odnalazł granicę między światem ludzi a Światem Duchów. Jednak wtedy nikt mu nie służył. Z czasem jednak rósł w siłę przez co duchy musiały mu się poddać. Oczywiście nie wszystkie.
Część jego poddanych chciała wrócić na ziemię by móc odzyskać stracone życie i naprawić swoje błędy. Jeszcze inne pragnęły odzyskać swoją władzę nad żywiołami. A jeszcze inne chciały zobaczyć swoich żyjących bliskich. Zaś inne duchy chciały przejąć władzę nad światem ludzi i duchów z pomocą Wielkiego ducha.
Wiele duchów które w czasie ostatniego roku przybyły do Świata Duchów zaczęło służyć WIelkiemu z obawy przed jego potęgo. Do grona tych sług dołączył Zhao. Wiedział że Wielki duch będzie chciał zabić Avatara Aanga kiedy tylko będzie miał okazję. Zhao przez to chciał jak najlepiej służyć duchowi. Pragnął również wrócić na ziemię.
***
- Panie, twoje poddane duchy chciałyby wiedzieć kiedy zamierzasz przejść przez granicę światów- spytał Zhao w imieniu armii duchów.
- Jak tylko w świecie ludzi zajdzie słońce- powiedział Wielki po czym dodał- Nie martwcie się, już za niedługo wrócicie do świata żywych. Jeśli ja przekroczę granicę to i wy w późniejszym czasie będziecie mogli przejść przez granicę. A wtedy nic nas już nie powstrzyma.
- A co z Avatarem?- spytał Zhao.
- Nie martw się Zhao, ja się nim zajmę i to w taki sposób że nawet się nie zorientuje kiedy go zabiję- powiedział upiór po czym zaśmiał się szatańsko.
Nie wiedział jednak że ktoś podsłuchał jego rozmowę z Zhao. Byli to dwaj przyjaciele Aanga, Shar i Aren.
***
- Mistrzu Gyatso!- krzyczeli obaj biegnąc do mistrza- Mistrzu Gyatso!
- Co się stało?- spytał mistrz.
Chłopcy zatrzymali się przed mistrzem. Nie mogli złapać oddechu.
- Mistrzu- powiedział zdyszany Aren- Na Aanga czyha niebezpieczeństwo!
- Spokojnie.- powiedział mistrz zaniepokojony- Weźcie oddech a potem powiedzcie co się stało.
Po chwili odezwał się Shar:
- Mistrzu, byliśmy koło tej jaskini w której mieszka ten duch. On chce zabić Aanga! Muimy coś zrobić! Ostrzec go… czy coś…
- Pójdę do Avatara Roko.
***
- Dziękuję Aang za twoje przybycie i pomoc w opanowaniu zamieszek- powiedział Zuko.
- Nie ma sprawy- odpowiedział chłopiec po czym dodał- szkoda że musimy wracać. Za kilka tygodni znowu przylecimy. Obiecuję. Trzymaj się Zuko.
- Dzięki.
Aang wsiadł na Appę ze swoimi przyjaciółmi.
- Appa! Hop! Hop!- krzyknął Aang. Bizon uniósł się.
***
Dwie godziny lotu dały o sobie znać podróżnym. Aang powoli padał ale wiedział że musi prowadzić biozna. Reszta usnęła.
Nim dolecieli troche czasu minęło.
Przy świątyni czekał już mistrz Paku.
Drużyna Avatara pozdejmowała wszystkie pakunki z Appy. Zabrali swoje rzeczy po czym każdy poszedł do swoich pokoi. Wszyscy byli bardzo zmęczeni więc zamiast się rozpakować każdy położył się na swoje łóżko by móc się zdrzemnąć i choć na chwile odprężyć.
Aang zamknął oczy i natychmiast usnął. Po chwili przed jego oczami pojawił się Avatar Roko.
- Aang! Jesteś w niebezpieczeństwie!- powiedział Avatar
- Jakim? Jedynie kto mi zagraża to Ozai. Ale on siedzi w więzieniu.- powiedział Aang
- Uważaj Aang, ponieważ w waszym świecie pojawił się duch który nie jest taki jak my. On jest zły- powiedział Roko- I chce cię zabić a potem przejąć władzę nad całym światem.
- Roko, jak to możliwe, gdzie jestem ja a gdzie on? Niemożliwe by przeszedł do świata ludzi ze Świata Duchów.- powiedział zdziwiony Aang.
- Istnieje jedna jedyna możliwość, której żaden rozsądny duch nigdy by nie wybrał- powiedział Avatar- Istnieje przejście do waszego świata. Ten duch znalazł je i będzie chciał je przekroczyć. Jeśli jemu to się uda, reszta jego armii pójdzie za nim i podbiją wasz świat. Nieuniknione jest to że będziesz musiał z nim walczyć.
- Roko, ale jak? Z duchem?- spytał zrozpaczony Aang.
Jednak nie otrzymał odpowiedzi bo sen rozmył się a on sam obudził się.
- Przecież to niemożliwe…- powiedział Aang
Gdy to mówił do jego pokoju weszła Katara.
- Co takiego jest niemożliwym?- spytała dziewczyna.
- Siadaj Kataro.- powiedział chłopak- Mamy kłopoty…
- Jakie?- spytała
- I to znacznie gorsze niż można przypuszczać.- powiedział Avatar- Są gorsze od Ozaia w pełni władzy w czasie byłej wojny.
- Aha… Chodź, musisz nam wszystkim to wyjaśnić.- powiedziała Katara. Po czym we dwójkę wyszli z pokoju i udali się do jadalni. Tam wszyscy kończyli już posiłek przygotowany przez Paku.
Aang siadł z Katarą przy stole, przy którym siedziała już cała Drużyna Avatara bez Zuko.
Po chwili ciszy Aang zaczął:
- Mamy spore kłopoty. Miałem sen. Avatar Roko przekazał mi wiadomość, że do naszego świata ma zamiar dostać się duch. Istnieje przejście pomiędzy naszym światem a Światem Duchów. Ten duch ma zamiar dostać się na ziemię, zabić mnie a potem przejąć władzę w naszym świecie.
- Dobra, to co robimy?- spytała Toph- Musimy coś z tym duchem zrobić i nie pozwolić by przejął władze. Pytanie tylko: jak? On jest duchem, my magami, Suki wojowniczką, a Aang Avatarem. Z nas wszystkich tylko ty Aang, możesz zrobić coś z duchem.
- Wiesz Toph, ja mam doświadczenie z duchami, które zostały ROZZŁOSZCZONE przez ludzi a nie ze złymi duchami. Tylko że on nie jest sam, on ma armie wiernych mu duchów.- powiedział Aang.
- Ale ty masz przyjaciół na całym świecie. Dochodzi jeszcze do tego Świat Duchów. Masz ich wszędzie.- powiedział Sokka, chcąc pocieszyć przyjaciela.- Pierwsze co musisz zrobić to ostrzec wszystkie 3 narody, bo nasza drużyna niewiele może.
- Póki się jeszcze nie pojawił. Trzeba ostrzec jakoś ludzi. Jeśli oni się nie przygotują na atak duchów to nikt nie ocaleje- powiedziała Katara
- Ale myśląc logicznie oni nie mają jak się przygotować. Co mogą zrobić bezradni ludzie?- spytała Toph- Bez magów są bezradni, a magowie są bezradni bez Avatara, czyli nic nie da ostrzeżenie ludzi przed atakiem duchów. No chyba że chodzi o to by był jak najmniejszy rozlew krwi w razie wojny.
- Ale nie możemy zostawić z tym problemem Aanga samego.- powiedziała Katara- Aang, możesz na nas liczyć zawsze nawet jeśli niewiele możemy zrobić. Ale skąd będziesz wiedział że ten duch przeszedł do naszego świata?
- Właśnie nie wiem… Chyba będę musiał częściej kontaktować się z innymi Avatarami. Ale jak już powiedzą mi że jest już w naszym świecie to…hmm… będę musiał się dowiedzieć pod jaką postacią się kryje. Duchy potrafią zmieniać swoją postać.
- Wiesz co, w tej sytuacji Aang to musisz zdać się na swój los- powiedział Sokka.
- Wiem…- powiedział ze smutkiem Aang.
***
Wszystkie duchy Wielkiego szły za nim krok w krok przez puszczę. Strasznie bały się tego miejsca. Jednak mimo swojego strachu chciały zobaczyć jak ich mistrz przechodzi do świata ludzi i dokonuje czegoś wręcz niemożliwego. Puszcza ta była postrachem dla wszystkich duchów ze względu na olbrzymie pająki które strzegły wejścia do świata ludzi.
Nagle coś zaszeleściło w krzakach. Wszystkie duchy aż podskoczyły. Spory tłum strasznie się ścieśnił. Wszyscy się bali. Z niepokojem patrzyli w krzaki. Jednak nic z nich nie wyszło. Zniecierpliwionny Wielki Duch przeszedł przez tłum ściśnionych i przerażonych ptaków. Duchy wytrzeszczyły oczy gdy podszedł do krzaków. Jednak nic w nich nie było. Wszystkie duchy jednocześnie odetchnęły z ulgą. Przeszli kilka metrów i spostrzegli jaskinię.
- Jesteśmy!- krzyknął Wielki z triumfem w głosie.
- A…aaa…lle… tu jest jaskinia…- powiedział duch jednego z dawnych żołnierzy ognia.
- Mylisz się, wystarczy przejść do jej serca by dostać się do świata ludzi!!!- krzyknął duch tak żeby wszyscy go słyszeli. Ujrzał strach w oczach duchów- Teraz macie szanse wybierać: wolicie zostać tutaj czy iść za mną do świata ludzi?
Wszyscy jednogłośnie przytaknęli.
To był znak dla Wielkiego Ducha. Ruszyli w mroczną część jaskini. Ogień zapłąnął na rękach duchów byłych żołnierzy ognia. Wielki duch prowadził. Szedł prosto przed siebie. Nie potrzebował oświetlenia ognia by widzieć to co jest w jaskini.
Żaden duch nie zauważył że nad nimi wiszą sieci strażników portalu. Jeden mały duszek szedł za wymi rodzicami. Nagle coś skapnęło mu na głowe.
- Tato, coś tutaj kapie- powiedziało dziecko które szło na równi ze swoimi zmarłymi rodzicami.
- Coś ci sie wydaje synu- powiedział tata jednak nim zdąrzył dokńczyć wielkości 2 metrów pająk skoczył przed nimi. Nim się obejrzeli zostali pożarci. Duchy zaczęły krzyczeć. Stworzył się zament. Wszytkie chciały uciekać w stronę wyjścia z jaskini ale okazało się że pająki- giganty zalepiły wyjście swoimi sieciami. W tym układzie tłum duchów uciekł w kierunku Wielkiego ducha, który jakimś cudem sprawił że pająki odeszły. Duchy były tak zdyszane że zaczęły bać się nawet swoich cieni na ścianach. Nagle wszystko się oświetliło. Tajemniczy portal stanął przed nimi. Wielki Duch przemówił:
- Nareszcie dokonay czegoś cowydawało się dotyhczas czymś nierealnym. Teraz my będziemy władcami na ziemi a ludzie naszymi niewolnikami. Zaniedługo nowa era rozpocznie się, gdy raz na zawsze zabiję Avatara. Wielu z was ma niemiłe wspomnienia z nim związane. Na pewno będziecie chcieli się zemścić. Jednak póki co nie wysyłam was na ziemię. Widzę strach w waszych oczach więc pierwszy udam się do tamtego świata. Potem powrócę tutaj i wspólnie ruszymy na świat ludzi.
Po tym przemówieniu upiór zbliżył się do portalu. Z pewnością przeszedł przez niego co sprawiło że duchy niedowierzały. Natychmiast utworzyły duży krąg i otworzyły wspólnie zwierciadło przez które mogli zobaczyć co dzieje się na ziemi. Natychmiast zobaczyli swojego władcę w świecie ludzi i zwierząt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz